Wiersze religijne

Zdążyć kochać Boga

Ubrudzeni błotem grzechu

zaabsorbowani doczesnością

zanurzeni w teraźniejszości

rozdarci tu i teraz.

Prze stymulowani techno gadżetami

napuszeni Panowie Świata.

Tacy wielcy, a tacy mali

dotykamy tylko tego co widzialne, namacalne.

A możemy już dziś żyć w przebłysku wieczności

Boskiej Światłości, kojącej Dobroci.

Widząc Niewidzialne

Oświeceni Duchem Świętym.

Ale śpieszę zapytać z niepokojem:

Czy zdążysz, ale czy na pewno zdążysz

KOCHAĆ BOGA?!!!

 

Ale kochaj…

Miłością niedoskonałą, pełną wzlotów i upadków

Ale kochaj…

Miłością pełną braków i niedopowiedzeń

Ale kochaj…

Miłością, która jest niestała

Ale kochaj…

Miłością tu i teraz

Ale kochaj…

Miłością, która nie zwleka

Ale kochaj…

Miłością, jaką tylko potrafisz wykrzesać z siebie

Ale kochaj…

Miłością, taką jakby jutra miało nie być

Ale kochaj…

Miłością odpowiedz Miłości

Kochaj…

 

Idę….

Idę drogą wąską, wyboistą, wijącą się niebezpiecznie

w górę, w górę….

Zdaje mi się czasami, że wiedzie w przepaść,

bez wyjścia, pełną pułapek

ale to tylko złudzenie .

Bo idę z Maryją drogą jedynie pewną, jasną, nową.

Idę z ufnością w sercu

idę nie oglądając się już wstecz.

Mijam liczne rozwidlenia

drogi szerokie, proste, wygodne.

Z szerokim uśmiechem i zapraszającym gestem

wskazuje mi je ten,

który od wieków był zabójcą.

Drogi autodestrukcji i błogiego nicnierobienia.

Idę do Ciebie i z Tobą Jezu….

W radosnym uniesieniu.

Wiem, że na mnie czekasz.

 

Idę z moim przyjacielem Cierpieniem…

Krok w krok,

ramię w ramię.

Jeszcze wczoraj próbowałam

się z nim rozstać pośpiesznie.

Zatrzaskując drzwi.

nie udało się…

Dzisiaj zaakceptowałam

jego ustawiczną obecność.

Idziemy razem

Krok w krok

ramię w ramię.

Towarzyszy nam Jezus

i tak krzyż staje się

krzyżem bez krzyża.

 

 

Idę ciemną drogą…

Otulona płaszczem niepowodzeń,

klęsk i porażek.

Czasami chwytam spadającą Twoją gwiazdę

gwiazdę szczęścia, radości.

Staram się z ufnością stawić temu czoła,

bo wszystko mogę w Tym,

Który mnie umacnia.

 

 

Jednego Ci tylko potrzeba…

Masz tylko jedną duszę…

Masz tylko jednego sędziego…

Masz tylko jeden wyrok…

Masz tylko jedną wieczność…

Masz tylko jednego Boga…

Jednego Ci tylko potrzeba na tej Ziemi,

aby Jezus spojrzał na Ciebie.

Jednego Ci tylko potrzeba na tej Ziemi,

abyś zostawił wszystko i poszedł za Nim.

Jednego Ci tylko potrzeba na tej Ziemi,

zbawić duszę swoją.

 

Widziałam Je…

W pierwszym odruchu przestraszyłam się,

nieograniczony bezmiar i bezkres głębi przeraził mnie.

Atłasowa miękkość urzekła mnie,

pulsujące Jestestwo Twego Serca rozkochało mnie,

Twoja Dobroć dla każdego z nas z osobna ukoiła mnie.

Widziałam Je…

Niepojęty,  odrębny organ

w którym zmieścić się może swobodnie

Cała kula ziemska

TWOJE MIŁOSIERDZIE

Widziałam Je…

 

 

Obojętność

Żywe, marmurowe posągi

ze zlodowaciałym sercem

o sztywnych, zaciśniętych wargach i dłoniach,

 zalęknionej duszy.

Żywe, chodzące automaty,

które analizują chłodem i kalkulacją rozumu.

Ujarzmiają swoje chore, zranione serce

chcąc kontrolować siebie, ludzi, świat.

A przecież wszyscy powołani jesteśmy do miłości

do świadczenia jej sobie nawzajem.

I będziemy rozliczeni tylko i aż z miłości

Ty też żywy trupie, Ty też.

 

 

Przypadek

Przypadek to drugie imię cudu…

Przypadkiem spotkałam koleżankę sprzed lat…

Przypadkiem to spotkanie odmieniło moje życie…

Przypadkiem doprowadziło mnie do Jezusa…

Przypadkiem umarłam dla świata…

Przypadkiem zbawiłam duszę…

Przypadkiem próbuję przekuwać zło w dobro…

A jaki przypadek postawił Tobie na drodze Pan zatroskany o Twoje zbawienie?

 

 

Jesteśmy niecierpliwi…

Wszyscy jesteśmy niecierpliwi…

wszystko chcemy na już

na wczoraj

na cito

na teraz.

A z braku rodzi się lepsze

rodzi się w ciągłej walce o lepszego siebie

rodzi się w oczekiwaniu pełnym ufności

rodzi się w Bogu tylko znanym czasie

rodzi się według Bożego planu nie naszego.

 

 

Wariat Boży

Łamie stereotypy

śmiało sięga po niemożliwe

po ludzku nieosiągalne

niezrozumiałe

irracjonalne

walczy z wiatrakami.

Bo prowadzi go Światło Ducha Świętego, głos Trój jedynego Boga.

Bo wszystko może w tym, który go umacnia.

 

 

Miłość

Przyjdzie Miłość

zastuka do drzwi i powie speszona:

Przepraszam wiem, że jestem spóźniona.

Byłam niedaleko, ale nie mogłam trafić…

chciałam…naprawdę chciałam….

Od niedawna  rozumiem…

Już dziś nie mam do niej żalu, pretensji

Bez Boga po prostu nie mogła…

Bez Boga nie ma prawdziwej miłości…

Bez Boga miłość nie istnieje…

 

Spotkajmy się…

Spotkajmy się w drodze do nieba…

w wolności wyboru

radośni

uśmiechnięci

szczęśliwi

ze śpiewem

w pląsach

spotkajmy się koniecznie…

 

Eucharystia

przed

ogarnia mnie fala radości

ciekawości

z nutką niepokoju i zniecierpliwienia

czekam…

na spotkanie z Mężczyzną Idealnym

Jestem kłębowiskiem uczuć i myśli…

Co powie?

Co wskaże?

Czym dotknie?

po

A ON stale, niezmiennie, ze spokojem

bombarduje Nas pociskami Swojej Miłości

Miłości Prawdziwej, Jedynej

Miłości Wiecznej

Tak Wielkiej, że do końca nie mogę jej pojąć

ale jej pragnę

im więcej czerpie tym więcej pragnę, pragnę…

 

Paradoks

straciłam życie a zyskałam je

przegrałam i nadal jestem zwycięzcą

w nieszczęściu szczęśliwa

smutna a zarazem radosna

słaba i silna

zamknięta i otwarta

w samotności niesamotna

Z Bogiem niemożliwe staje się możliwe

 

Lustro

Lustro zawsze mówi prawdę,

a ciało uczy pokory

uczy codziennie

przypomina, że się starzejemy

siwe włosy

zmarszczki

zbędne kilogramy

żylaki

trudności w poruszaniu

Trudne te lekcje codzienne i żmudne,

bo jakże trudno o prawdziwą pokorę.

Mamo, proszę naucz mię Twojej pokory.

 

Pycha

pycha jest szalona

mocno zadziera nosa do góry.

Wrzeszczy, krzyczy, klnie

z wściekłością tupie nogami.

pycha jest wielka

żąda adoracji i zachwytu

tonie w samouwielbieniu

wymaga uwagi i poświęcenia

pycha jest egoistką

dba tylko o siebie.

tylko ja i aż ja

w ślepocie swojej nie widzi nikogo.

pycha jest bezczelna

wchodzi nieproszona

wciska się na siłę

chce zabrać, zagarnąć wszystko co nie jej.

pycha jest okrutna

przekręca świat na opak

zło udaje dobro

ciemność chce być jasnością i opanować świat.

Wszyscy mniej lub bardziej jesteśmy pyszni.

 

Małżeństwo

Wiersz ten dedykuję Mojemu Mężowi

W małżeństwie wcale” nie chodzi”

aby było dobrze i miło

W małżeństwie „chodzi”

aby małżonkowie

siebie nawzajem doprowadzili do Boga.

Dziękuję Ci mężu, że doprowadziłeś mnie do Boga.

Dziękuję Ci Jarku

 

Mój Jezus

Jest nienormalnie normalny

zachowuje się różnie, adekwatnie do sytuacji.

Czasami delikatnie i czule tłumaczy

chwilami mówi z energią i mocą.

Bywa nawet raptowny

tak po prostu przysiada na ławce.

Mówi do mnie wierszem

czasami z uśmiechem spogląda z nieba.

Wyciąga do mnie swoje ramiona

raduje się moim istnieniem.

Kocha bezgranicznie, bezwarunkowo i niezmiennie

Ciągle podnosi, wspiera i umacnia

Mój Jezus

A Jaki Jest Twój Jezus?

 

Dusza pokorna

Dusza cicha

tu na ziemi z rajem się styka

rajem oddycha

tu na ziemi dosięga tronu Boga

Dusza pokorna

Dusza cicha

 

 

Dusza oziębła

Duszo zlodowaciała

pogrążona w duchowej śmierci

żywy manekinie!

Stań w prawdzie o sobie samym.

Wezwij Jezusa!!!

Zanurz się w przepaści Miłosierdzia Jego

w Jego Nieskończonej Miłości

w Jego Wiecznej Obecności

Zacznij żyć prawdziwie

Zacznij, bo zegar tyka

 

 

Grzech

Grzech jest pośpiechem

szybko…

bez zastanowienia…

impulsywnie…

wróg

 boi się namysłu człowieka

lęka się tego panicznie,

aby ten nie spojrzał na Boga,

aby się nie odwrócił

grzech jest pośpiechem…

 

Empatia

to

podarowanie kawałka siebie

opróżnienie serca

ze swoich spraw, trosk, celów, spostrzeżeń

to

skupienie się na drugiej osobie

zrozumieć siebie

zrozumieć Ciebie

prawdziwie można tylko w Bogu

 

Próbuję…

próbuję zobaczyć nasz związek

nasze małżeństwo

Oczami Chrystusa

czekam, aż opadnie kurz złości i mgła frustracji

czekam, aż

opadnie zło

powoli

widzę rodzące się dobro

 

Tabliczka mnożenia

banalnie prosta jest ta

tabliczka mnożenia

Miłość mnoży się

pączkuje, rozrasta, rośnie

wymyka się spod kontroli

nie da się zatrzymać

ucieka do drugiego człowieka

Nienawiść dzieli

ucina, zamyka, więzi

może wymknąć się spod kontroli

daje się zatrzymać

niszczy i rani drugiego człowieka

 

 

Pan Bóg

nie potrafi

nie umie

dać mało

ciągle daje za dużo

ponad miarę

Pan Bóg

 

List do Boga

Kiedyś myślałam

że Jesteś Wszechmogący

ale masz zepsuty zegarek.

Tonęłam w domysłach i spekulacjach:

Czy Ty Boże całkiem go nie zgubiłeś?

Czy Ci się tylko gdzieś zapodział?

A może co gorsza Ci się zatrzymał?

Dzisiaj

wiem

jestem tego

 pewna

ponad wszelką wątpliwość

że Twój zegarek nie jest zepsuty

i nigdy nie był.

Przepraszam,

że mogłam tak w ogóle pomyśleć.

Dzisiaj dopiero wiem,

że na wszystko wybierasz moment idealny.

To nic, niech będzie za pięć dwunasta!

Czekam i ufam. Ty Tato zawsze zdążysz!

 

Złe myśli

Są jak

kruczoczarne kruki

krążą powoli

spadają nagle

kracząc złowieszczo

niestrudzenie.

Odpędź je uwielbiając Boga

to nie są Boże myśli

to nie są Twoje myśli

to nie są myśli pożądane.

 

Za kratkami konfesjonału

W Medugorje

w skwarze południa

na opustoszałym placu

za kratkami konfesjonału

złapałam Cię za rękaw,

a Ty spojrzałeś z uśmiechem

już długo czekałeś na mnie

pozwoliłeś się dotknąć

zmieniłeś mnie

wypiękniałam Twoją Miłością

wybacz, że tyle musiałeś na mnie czekać

teraz, nie chcę tracić nawet sekundy

nie ominę Cię

nie przejdę dalej

nie będę odkładać,

bo jutro nie istnieje.

 

Miłość dojrzała

Miłość prawdziwa

nie trzyma za rękę

stoi daleko a tak blisko

jest dyskretna

w sercu przechowuje z największą starannością

okruchy wspomnień

twarze

pierwsze spojrzenie

uśmiech

pocałunek

tęsknotę

płacz

niepowodzenie

Miłość dojrzała

Miłość prawdziwa

jest ponad brudem tego świata

milczy

idzie ubrana w płaszcz Godności

zawinięta szalem Szacunku

stąpa wolno

trzymając za ręce swoje przyjaciółki

Wolność i Szczerość

zawsze taka sama

otwarta

zapatrzona w Boga

kocha mocno i niezmiennie

kocha całym sercem.

 

Dom starości

Echo opowiada mi historie

te zabawne i te smutne.

Czas pogubił się tutaj…biedaczek

patrzy z zakłopotaniem

marszcząc brwi

po korytarzu snuje się Śmierć

 zapraszana z radością,

ale często przecząco potrząsa głową

 odwiedza tylko czasami

jest kapryśna

potrafi być wybredna

z zazdrością patrzy na nią Kochanek Choroba

stały towarzysz, oprócz Samotności

na twarzach staruszków przeoranych tysiącem zmarszczek

bije Radość i Nadzieja

już dawno ufają jak dziecko

czekają…czekają…

czekają na Ten Najpiękniejszy Dzień w ich życiu, Dzień Śmierci.

Dzień spotkania  z Jezusem twarzą w twarz…

 

Marysia

Umieram-

powiedziała spokojnie

patrząc mi prosto w oczy.

Ta awanturnica

postrach sali.

Nagle twarz przeszył gwałtowny grymas bólu

ciepło wzięłam ją za rękę.

To nie potrwa długo-

powiedziałam z przekonaniem.

Obiecujesz?-

spytała natarczywie.

Tak-

odparłam próbując wytrzymać jej spojrzenie.

Milczałyśmy chwilę…

wyjęłam różaniec

zaczęłyśmy koronkę

dokończył ból i płacz…

kilka dni potem…

 odeszła cichutko

we śnie

w święto Bożego Ciała

Dziękuję Ci Marysiu,

że nauczyłaś mnie pięknie umierać.

Dziękuję Ci Boże

że ona Była.

Wiesz, brakuje mi Ciebie

Twoich pieprznych dowcipów

Twojej poduszki w liski

Twojego ciągłego wołania.

Tak szybko odeszłaś

bez pożegnania

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przewiń na górę